niedziela, 12 maja 2013

Rozdział 11 - Akcja Demon

Ciężkie krople wody uderzały o chodnik, ale nie przeszkadzało to dwóm postacią przemierzającym ulice Magnolii. Dzięki płaszczą z gwiezdnego świata nie musiały przejmować się deszczem i na spokojnie mogły przemyśleć dalszy plan działania. Co pewien czas mijały mały pomarańczowy domek i spoglądały smutno w stronę jednego z okien na jego piętrze.
- Na pewno sobie poradzi? - Po pewnym czasie jedna z postaci przerwała milczenie.
- Jedna wizja zaprzecza drugiej, ale ma duże szanse... - Druga osoba cicho westchnęła i spuściła głowę.
- Pomóżmy jej w tym! - Zawołała wesoło pierwsza dziewczyna podskakując w górę i zsuwając lekko kaptur, przez co można było zobaczyć jej krótkie błękitne włosy.
- Jak? - Towarzyszka niebieskiej czupryny przekrzywiła lekko głowę z zaciekawieniem przyglądając się koleżance jak wchodzi na krawężnik i zaczyna po nim iść w jedynie sobie znanym kierunku.
- Nauczymy ją używać nowych mocy! - Odpowiedziała szybko dziewczyna i zaczęła teraz w podskokach pokonywać wytyczoną przez siebie trasę po krawężniku.
- Nie możemy! - Rozmówczyni błękitnowłosej podbiegła do niej zrzucając swój kaptur i patrząc wściekle w jej oczy.
- Możemy! Obydwie wiemy, że prędzej czy później zbierze wszystkie nasze klucze! Im szybciej uczynimy ją naszą księżniczką tym lepiej! - Wykrzyczał Gwiezdny Duch samemu zrzucając swoje okrycie i rozprostowując skrzydła.
- Wiem... Tego właśnie się obawiam...
Brązowoskóra kobieta założyła za ucho czarny kosmyk, który przykleił jej się do twarzy i przysiadła na progu jakiegoś małego baru czy restauracji.  Tyle zdrad. Tyle bólu. Musiała je przeżywać za każdym razem, gdy miała wizje i teraz... Bała się. Bardzo się bała, że to znowu się powtórzy z jej nową właścicielką. Moc, którą dostanie zmieni jej postawę i znowu Strażnicy staną się tylko narzędziami do zabawy i zdobywania władzy.
- Ona jest inna - Kobieta usłyszała głos swojej towarzyszki i poczuła jej dłoń na swoim ramieniu - Zobaczysz nie tylko nie ulegnie mocy, ale też pokona naszego lidera.
- Obyś miała rację - brązowoskóra odzyskała trochę wiary i teraz z uśmiechem wstała patrząc na błękitnowłosą - Za tydzień rozpoczniemy trening, ale na razie niech się cieszy chwilą spokoju.
- Yatta! Ale teraz możemy już wrócić? Zimno mi! - Pisnęła skrzydlata.
Obydwie dziewczyny zaśmiały się szczerze i delikatnie zaświeciły się złotym światłem tylko po to by po chwilę zniknąć. Ludzie dopiero zaczęli się budzić i przeklinać deszczową pogodę niechętnie szykując się do pracy. Rozpoczęli nowy dzień zupełnie nieświadomi pojawienia się na tym świecie dwóch gości, którzy postanowili całkowicie zmienić życie pewniej maginy.

 

----------------------------------------------

 

We Wróżkowym Wzgórzu dziewczyny powitały dzień cichymi przekleństwami i mnóstwem jęków. Każdej mieszkance przydarzyło się tego dnia jakieś nieszczęście. Cana zgubiła ostatni zapasowy klucz do swojej skrytki na alkohol, a Laki prawie straciła głowę przez jedną z jej maszyn tortur. Evergreen zniszczyła jeden ze swoich pomników, który spadł na jej najładniejsze kwiaty natomiast Levy została przygnieciona przez kilka stosów książek. Wendy próbując rozczesać swoje włosy zaplątała w nich tylko szczotkę tak mocno, że bez pomocy nie dałaby rady ją wyciągnąć, a Carla spiesząc się do kuchni źle wycelowała tor lotu i uderzyła o ścianę obok drzwi, przez co podczas całego śniadania nie do końca rozumiała, co się wokół niej dzieje. Erza zaraz po wyjściu z pokoju zaczęła siać terror wśród współlokatorek, bo przez nieuwagę potrąciła jedną ze swoich zbroi, która jak na ironie wywołała reakcje łańcuchową pociągając za sobą też inne. Tylko Juvia nie miała takiego pecha, ale gdy zobaczyła deszcz popadła w wielką depresję i tylko go zwiększyła swoim złym humorem.
- Idziemy do gildii! - Zażądała Tytania zaraz po śniadaniu.
Żadna z dziewczyn nie zamierzała się sprzeciwić, Erzie w złym humorze, więc posłusznie przygotowały parasole i płaszcze by po chwili wyjść z budynku w dobrze znanym kierunku. Każda z nich cicho modliła się by w gildii został jeszcze duży zapas ciasta truskawkowego, dzięki któremu można było udobruchać Tytanie.

 

----------------------------------------------

 
- Ohayo! - Wesołe krzyki Hitomi i Ayame rozniosły się po gildii.
- Ohayo Hitomi, Ayame! - Odpowiedzieli im wszyscy magowie.
Kotka od razu udała się w jakiś ciepły i suchy kąt, po czym zasnęła. Dziewczynka natomiast rozejrzała się po budynku jednak widząc machającą Mirę szybko podbiegła do baru. Podjęła się kilku prób wejścia na stołek i gdy wreszcie jej się to udało uśmiechnęła się szeroko pokazując swoje wyostrzone kły.
- Dzisiaj też będziesz mi pomagać? -Spytała przyjaźnie barmanka.
- Hai! - Wykrzyknęła Smocza Zabójczyni -Mogę już zacząć?
- Tak, ale... - Zawiesiła głos i popatrzyła groźnie na dziewczynkę - Najpierw musisz założyć fartuszek!- Wykrzyknęła rozpromieniona i podała Hitomi niewielki pakunek.
Smocza wychowanka przez kilka sekund pożerała wzrokiem swój prezent, ale szybko zabrała się do rozdzierania brązowego papieru.
- Jaki śliczny! - Pisnęła.
Fartuszek rzeczywiście był bardzo ładny. Po założeniu go przez Hitomi okazało się, że sięgał do połowy sukienki dziewczynki. W odcieniu delikatnego fioletu idealnie pasował do jej ubrania. Tuż pod szwem na samej górze różowymi literami został wyhaftowany duży napis "FAIRY TAIL". W pasie była przewiązana różowa wstążeczka a zaraz pod nią Mira zamieściła duży znak gildii o tym samym odcieniu.
- Dziękuje Mira-san! - Hitomi z prędkością światła dopadła do białowłosej i mocno ją przytuliła.
- No już, już! Nie trzeba - zaśmiała się najstarsza Strauus.
Hitomi szybko wzięła się do roboty. Zaniosła kufle Macao i Wakabie, naszykowała ciasto dla Erzy, umyła naczynia z pomocą Miry i zmiotła podłogę za barem.  Potem mogła sobie zrobić krótką przerwę do czasu aż magowie nie złożą nowych zamówień.
- Jeszcze trochę a będę musiała ci ustąpić miejsce za barem - zaśmiała się najstarsza Strauus siadając na stołku obok Smoczej Zabójczyni.
-Dlaczego? Przecież nic nie robię! - Zdziwiła się dziewczynka.
- Zrobiłaś prawie wszystko to, co ja miałam do zrobienia i podbiłaś chyba serca kilku magów.
- Naprawdę?
- Tak!
- Mama będzie ze mnie dumna? - Nadzieja w głosie złotowłosej była aż nazbyt widoczna.
- Oczywiście! - Nagle na ustach barmanki pojawił się uśmiech niewróżący nic dobrego. - A co tam u niej i Natsu?
- Znowu na niego nakrzyczała i... Pobiła go patelnią, bo wszedł mokry przez okno. Happy też oberwał, gdy powiedział, że mama i Natsu-sensai się lubią.  Potem wszyscy zjedliśmy śniadanie i mama powiedziała, że za karę chłopcy będą musieli pójść po coś do sklepu, ale nie wiem, po co bo to było zapisane na jakiejś małej karteczce. Mama nas później odprowadziła do gildii, ale nie chciała wejść, bo stwierdziła, że musi przypilnować "tych idiotów" i obiecała, że odbierze mnie o drugiej - Szybko wyjaśniła dziewczynka.
- A wiesz może... - Mira nie dokończyła, bo przerwał jej trzask otwieranych drzwi.
Magom w gildii mignęła tylko burza brązowych włosów, gdy Cana przebiegła przez nią i dopadła beczki wina, którą w kilka sekund opróżniła do połowy. Evergreen głośno tupiąc podeszła do Freeda i Bickslowa a następnie usiadła obok nich z naburmuszoną miną. Juvia powlekła się do jednego z krzeseł przy oknie i zrezygnowana patrzyła na deszczową pogodę. Laki, Levy i Wendy trzymająca Carle przygnębione podeszły do baru.
- Co jest dziewczyny? Wszystkie okresu dostałyście, że jesteście takie przygnębione? - Kpił Gray, a siedzący przy nim Elfman, Max, Waren, Jet, Droy i Nab zawtórowali mu śmiechem.
- Gray! - Jedno warknięcie od strony drzwi natychmiast uciszyło każdego z magów.
Do budynku wkroczyła wściekła Erza. Niektórzy skulili się ze strachu, gdy spojrzeniem zlustrowała gildię, ale na powrót natrafiając na Maga Lodu przywołała jeden ze swoich mieczy. Powoli zaczęła iść w stronę chłopaka. W oczach widać było chęć mordu, gdy przyłożyła broń do jego szyi.
- Coś mówiłeś? - Spytała głosem tak zimnym, że mogłaby nim zamrozić większą część gildii.
Hitomi w tym czasie pobiegła na zaplecze i naszykowała tam kawałek ciasta truskawkowego. Cicho modliła się by to zadziałało na tyle żeby Tytania straciła zainteresowanie swoją ofiarą .
- Raz kozie śmierć! - Zawołała w myślach i wróciła do pozostałych członków gildii.
- Erza-san! Zobacz! Nałożyłam ci ciasto! Wiesz, że Mira-san pokazała mi jak je pokroić i sama mogłam podzielić je na kawałeczki! Spróbujesz czy dobre? Ja myślę, że jest pyszne, bo Mira zrobiła je w naszej gildii! O! Jaki duży miecz! Nie jest ciężki? Nie, na pewno nie, bo jesteś strasznie silna! A gdzie go kupiłaś? Opowiesz mi? - Hitomi zrobiła to, co dzieci robią najlepiej - gadała.
Na chwilę znowu zapadła nerwowa cisza. Wszyscy z niepokojem zerkali raz na fioletowooką a raz na szkarłatnowłosą czekając prawdopodobnie na werdykt czy dziecko i Mag Lodu przeżyją.
- Bardzo chętnie - Najsilniejsze kobieta Fairy Tail puściła Gray'a, pochwyciła ciasto i ruchem ręki kazała Smoczej Zabójczyni iść za sobą.
Wszyscy odetchnęli, gdy Erza z uśmiechem zaczęła opowiadać historię miecza. Wendy odzyskawszy część humoru podbiegła do rozmawiających magiń i usadowiła się obok złotowłosej dołączając nieśmiało do rozmowy. Fullbuster posłał swojej wybawczyni wdzięczne spojrzenie, a Juvia jakby dopiero zauważając, jakie niebezpieczeństwo czyhało na ukochanego zaczęła się do niego przytulać ze łzami w oczach i przepraszać za brak interwencji. Macao i Wakaba głośno się śmiejąc porównywali zachowanie Maga Lodu i Maginy Wody do zachowania osób z przeszłości. Romeo z szerokim uśmiechem usiadł obok zarumienionej Wendy i włączył się do rozmowy, która zeszła na przeżyte przez Erzę walki. Pozostała męska część gildii na nowo rozpoczęła swoje kłótnie i małe wojny robiąc normalny dla Fairy Tail hałas. Dziewczyny natomiast zabrały się za plotkowanie oceniając najpierw wydarzenie z przed chwili, następnie zeszły na chwalenie nowego fartuszka Hitomi, a potem pozostały na temacie związków między magami w gildii. Nikt z obecnych nawet nie zorientował się, gdy ciężkie czarne chmury zostały zastąpione delikatnymi promieniami słońca.


----------------------------------------------
 

(tymczasem u Lucy, Natsu i Happiego)

 
- TY IDIOTO!!! - Wrzask dziewczyny rozniósł się po całej okolicy.
- Lucy?! Dlaczego jesteś różowa?! - Krzyk zaskoczonego chłopaka nie był tak głośny jak jego towarzyszki, ale bez trudu można było go usłyszeć po drugiej stronie kanału.
- BO WYLAŁEŚ NA MNIE FARBĘ! - Razem z głosem dziewczyny słychać było odgłos uderzających o siebie puszek.
- AAA! Dlaczego mnie też oblałaś?! - Znowu można było usłyszeć chłopaka.
- Natsu! Jesteś niebieski! A ty Lucy różowa! - Odezwał się panicznie trzeci głos, po czym zapadła chwila ciszy - WY SIĘ LUUUBICIE!
- Chodź tu ty głupi kocurze! - Lucy prawdopodobnie złapała kota, bo zaczął panicznie wołać o pomoc.
- Nie tylko nie do fioletowej! Nie chce być fioletowy! - Zwierzak zawył żałośnie.
Starsze małżeństwo mieszkające po drugiej stronie kanału uśmiechnęło się do siebie porozumiewawczo.
- To, co obstawiasz? - Kobieta spytała się swojego męża.
- Moim zdaniem są młodym małżeństwem! - Mężczyzna uśmiechnął się dumnie jakby podzielił się z żoną wspaniałym odkryciem.
- Niestety znowu się mylisz Jacob- zaśmiała się kobieta.
- Tak? A ty skąd niby wiesz, że nie są małżeństwem? - Zapytał oburzony Jacob.
- Po pierwsze należą do gildii i t nie byle, jakiej bo jest nią Fairy Tail - zaczęła wyliczać kobieta. - Po drugie, gdy mijałam tą parkę jakiś czas temu na ulicy, słyszałam jak dziewczyna prosi tego różowowłosego o dyskrecje ich nowego związku, a po trzecie chłopak jeszcze wczoraj zadeklarował, że "teraz łatwiej mu będzie wchodzić przez okno", a co za mąż wchodzi do swojego domu przez okno? - Starsza pani zadała retoryczne pytanie, ale widząc nerwowy uśmiech męża tylko westchnęła głośno. - No tak! Ty tak robiłeś!
- Przesadzasz. To było dawno temu zdarzyło mi się to tylko kilka razy.
- Szkoda tylko, że jak zgubiłeś klucze to właśnie takim sposobem wniosłeś nasze dzieci do domu! A Rob ci jeszcze w tym pomagał! - Po raz kolejny zezłościła się kobieta przypominając sobie tą aferę.
- To było jeszcze za czasu, gdy to my należeliśmy do Fairy Tail. - Oboje jednocześnie uśmiechnęli się do szczęśliwych wspomnień, ale zaraz potem także jednocześnie posmutnieli.
- Rob niedługo potem poszedł na misję, ale nie udało mu się powrócić do Magnolii. Maggi cały czas wierzyła, że wróci, ale musiała zapłacić czynsz i nic nam nie mówiąc ona także poszła na misje - dodała żona Jacoba.
- Była w dziewiątym miesiącu ciąży. Zaczęła rodzić na jakiejś polanie, a poród był ciężki i niestety nie udało jej się go przeżyć. Zanim jednak umarła znalazł ją jakiś mieszkaniec miasta i spełnił jej ostatnią wolę przywożąc jej nowonarodzoną córkę Laurię do Fairy Tail. - Dopowiedziała tym razem kobieta z bólem w sercu.
- Postanowiliśmy się nią wtedy zaopiekować do czasu aż Rob skończy misję jednak nie wiedzieliśmy, że stał się niewolnikiem zabranym do Wierzy Niebios. Wychowaliśmy Laurię na wspaniałą kobietę szkoda tylko, że nigdy nie obudziła w sobie magii. - Mężczyzna przypomniał sobie o wielokrotnych próbach i treningach, których podejmowali się wszyscy przyjaciele z gildii.
- Ech... Nie przypominaj mi - Westchnęła kobieta.
- Bonnie... Ty chyba nie zamierzasz się wtrącać do ich związku, prawda? - Jacob wskazał na dom, z którego już nie było słychać kłótni.
- Zobaczymy - uśmiechnęła się jego żona.
- Bonnie! - Zawołał załamany mężczyzna, ale kobieta tylko się głośno zaśmiała.

 

 

----------------------------------------------

(tak koło południa)

 
Natsu, Lucy i Happy siedzieli oparci o siebie i spoglądali na wykonaną pracę. Jasnozielone ściany na korytarzach dawały poczucie spokoju.  Słonecznie żółte ściany w kuchni idealnie pasowały do już się tam znajdujących jasnobrązowych płytek. Błękitno -białe ściany w łazienkach zostały wykonanie z niezwykłą precyzją. Salon pomalowany na szkarłatny kolor miał ładnie komponować się z ciemnymi meblami, które zamierzała kupić Lucy. Pokój Hitomi na szczęście nie zmienił koloru, ale w pokoju z łóżkiem na ściany została nałożona jasnoróżowa farba. Do spiżarni prowadziła ukryta pod małym dywanikiem klapa, która była umieszczona w kuchni.
- Bez ich pomocy nie skończylibyśmy tego dzisiaj - Wspomniała Heartfilia.
Dziewczyna mówiła o niespodziewanym przybyciu Gwiezdnych Duchów, które postanowiły pomóc zaraz po ich małej wojnie, przez którą nadal mieli na sobie nietypowe kolory.
- Prawda - mruknął Natsu.
- Idziemy do gildii? - Spytała dziewczyna przypominając sobie o późnej godzinie i córce czekającej w Fairy Tail.
- Jasne! - Chłopak nagle poderwał się z szerokim uśmiechem, przez co jego towarzysze upadli na ziemię.
- Natsu! - Warknęła Lucy i także wstała patrząc groźnie, na różowowłosego.
- Co? - Salamander zdawał się nie widzieć w swoim zachowaniu powodu złości Heartfilii.
- Nic... Chodźmy już - westchnęła zrezygnowana dziewczyna.
- Idziemy Happy! - Dragneel zawołał swojego towarzysza, ale odpowiedziała mu tylko cisza.
- Zasnął... - Zdumiał się dziewczyna, ale po chwili z szerokim uśmiechem podniosła kotka i przytuliła go delikatnie do piersi. - Teraz jest taki słodki!
- Lepiej go obudź, bo jeszcze się przyzwyczai i nie da ci potem spokoju - burknął Salamander piorunując spojrzeniem exceeda.
-Zapomnij.  Jeśli go obudzą znowu zacznie mówić, że jestem gruba - fuknęła kluczniczka i wygodniej ułożyła Happiego w swoich ramionach.
W milczeniu wyszli z mieszkania a właściwie tylko dziewczyna była cicho, bo chłopak cały czas głośno marudził. Jednak po pięciu minutach Lucy miała już tego dość i w bardzo dokładny sposób wytłumaczyła Natsu, jakich technik swojego Eldorańskiego odpowiednika użyje, jeśli on się wreszcie nie zamknie. Zaskoczył ją fakt, że naprawdę był już cicho, ale tylko do czasu aż doszli do gildii.
- Wróciłem! - Salamander jak zwykle kopnął w drzwi z wielką siłą prawie wyrzucając je z nawiasu, ale reszta magów przyzwyczajonych już to takiego wejścia, różowowłosego tylko odpowiedziała mu wesołymi okrzykami dopóki nie zauważyli jego wyglądu.
- Ohayo! - Lucy pojawiła się za ramieniem Dragneela, ale widząc zaskoczone miny innych członków gildii niepewnie wyminęła chłopaka i rozejrzała się szukając przyczyny ich zachowania.
- Coś się stało? Mam coś na twarzy? - Zapytała wreszcie po kilku minutach.
Spojrzała najpierw na swoje włosy i ubranie, potem na Happiego i na końcu przyjrzała się Natsu. Wszystko natychmiast się wyjaśniło. Wszyscy troje całkowicie zapomnieli o swoim nietypowym wyglądzie, przez co nie usunęli farby znajdującej się na ich ciałach.
- Ten idiota oblał mnie farbą, a ja w ramach zemsty zrobiłam to samo. Happy się z nas podśmiewał, więc skończył tak samo jak Natsu - szybko wyjaśniła Heartfilia.
- Co jest z tobą płomyczku? Nie w formie? Najpierw dałeś się pobić patelnią a teraz dziewczyna oblała cię farbą! - Gray wyśmiał przyjaciela a dalsza część "rozmowy" mogła się skończyć tylko według jednego scenariusza.
- Oberwiesz za to lodówko! - Natsu nie zważając na dzielący go tłum magów skoczył w stronę Fullbuster.
Znowu członkowie Fairy Tail otrząsali się po małym szoku i powracali do zająć. Lucy dołączyła do reszty dziewczyn, które już szykowały pytania mniej lub bardziej przyzwoite. Hitomi oczywiście radośnie powitała swoją opiekunkę i sama zasypała ją pytaniami o dzień. Heartfilia zgrabnie unikała odpowiedzi, co nie uszło spostrzeżeniu pozostałych magiń. Po pół godzinie plotek temat zszedł na przygotowania do festynu, który miał się odbyć za miesiąc.
- Mira chciała zrobić tunel miłości tylko szuka jeszcze kogoś, kto go wykona, prawda? - Lisanna z uśmiechem przedstawiła koleżanką plan siostry. - Mira? - Spytała, gdy nie udało jej się wypatrzyć białowłosej.
- Gdzie ona jest? - Pytały siebie wszystkie plotkujące dziewczyny rozglądając się zdezorientowane.
- Może poszła do mistrza - zaproponowała Lucy siedząca na jednym ze stołków przy barze.
- Albo wyszła na chwilą na dwór - dorzuciła Levy.
- Nie. Mira-san poszła na randkę - Hitomi siedząca na kolanach opiekunki wesoło wymachiwała nóżkami przysłuchując się uważnie wszystkim dialogom.
- MIRA JEST NA RADNCE?! - Wrzasnęły wszystkie na raz wzbudzając zainteresowanie pozostałych magów.
- Hai! Słyszałam jak wymyślała na nią strój i zastanawiała się czy "on" się nie spóźni - Smocza Zabójczyni chętnie przekazała swoje spostrzeżenia.
- I kto by pomyślał? - Laki zdumiona potrząsnęła głową.
- Myślicie, że go znamy? - Levy zadała pytanie, na które nie spodziewała się twierdzącej odpowiedzi.
- Nie... Chociaż! Jeszcze przed tym trzymiesięcznym treningiem wymsknęło jej się o kimś ze "wspaniałymi manierami" a zaraz potem się zaczerwieniła - przypomniała sobie Lisanna.
- Wiecie... Mira tak często nas paruje z różnymi chłopakami z gildii i... Może czas byśmy się jej odwdzięczyły? - Zaproponowała Lucy przypominając sobie o licznych i krępujących pytaniach na temat Natsu, jakie Strauus jej zadawała.
- Będziemy ją śledzić! - Zadecydowała Erza także pamiętając o dziwnych sugestiach maginy klasy S.
- Mogę się dołączyć? - Spytała się szybko Levi mając w pamięci scenę, gdy Mira opowiadała jej jak wyobraża sobie dzieci jej i Gajeela.
- Juvia też chce! Mira odstraszała Graya-sama mówiąc "miłość" za każdym razem, gdy Gray-sama był w pobliżu Juvi
- Magini Wody chętnie dołączyła do spiskowczyń.
- Ja chce zobaczyć, z kim się spotyka, więc mogę się dołączyć - Lisanna też zgłosiła swój udział.
- Ja też jestem tego ciekawa. Może, więc na mnie liczyć - oznajmiła Laki.
- Może wam się przydać pomoc prawdziwej wróżki - Evergreen dołączyła do reszty członkiń planu.
- Też wam pomogę - zadeklarowała już trochę upita Cana.
- Zaczynamy obserwować ją od jutra. Wyznaczę dla was warty i przekaże grafiki, kiedy będziecie ją śledzić. Zrozumiano - Tytania przejęła dowództwo nad dziewczynami.
- Hai!
- Więc rozpoczynamy akcję "Demon" - słowa szkarłatnowłosej wywołały szatańskie uśmiechy na twarzach pozostałych magiń.

 

 

~~~~~~*~~~~~~*~~~~~~*~~~~~~*~~~~~~*~~~~~~*~~~~~~

 

Pisałam ten rozdział przez ostatni tydzień i jakoś ciągle wydawał mi się za krótki a szkoła przeszkadzała mi w napisaniu go raz a dobrze. Dziękuje wszystkim za komentarze, które bardzo mnie zmotywowały do skończenia tego rozdziału jeszcze w tym tygodniu.
Wiem, że nie komentowałam w ostatnim czasie, ale nie miałam do tego głowy.
Mam nadzieję, że wybaczycie mi to wszystko.
Ani-chan