wtorek, 24 grudnia 2013

Wesołych Świąt!

Zima o nas nie pamięta,
a tu zaraz będą święta.
Renifery zadziwione,
że do sań nie zaprzężone.
Święty myśli – Ja nie wierzę,
paczki wiezie na rowerze?
Mimo wszystko życzę tobie
oraz bliskiej ci osobie
świat spokojnych
w cieniu jodły, świerku, sosny.
Mikołaja ogromnego no
i roku udanego
Wesołych świąt życzy
Ani-chan
 

 

czwartek, 12 grudnia 2013

Rozdział 14 - Mira

          Mocniej zacisnęła powieki walcząc z natarczywym promieniem słońca. Próbowała przekręcić się i ukryć twarz w poduszce, ale coś bardzo skutecznie jej to uniemożliwiało. Po kilku bezowocnych próbach wreszcie się poddała czekając aż jej oczy przyzwyczają się do ostrego światła. Dopiero p dłuższej chwili widząc wszystko dokładnie, wyślizgnęła się z pomiędzy Smoczych Zabójców i najciszej jak umiała pobiegła do kuchni. Lucy nastawiła wodę i do filiżanki wrzuciła torebkę mocnej herbaty, idealnej by pozbyć się resztek snu.  Odczekała te parę minut aż czajnik zacznie gwizdać i nalała do naczynia wrzątku.
- Dzień dobry Luce - dziewczyna pisnęła cicho i podskoczyła prawie wylewając na siebie herbatę, gdy niespodziewanie ktoś przytulił się do jej pleców.
- N-Natsu! Co ty robisz?!- Chyba tylko cudem udało jej się odstawić napój i wyrwać się z jego uścisku.
- Jak to, co? Przytulam cię! - Salamander niezrażony protestami, Heartfilii znowu objął ją ramionami.
- Puszczaj! - Dziewczyna spróbowała zahaczyć o jego nogi tak, aby go podciąć.
Dragneel tylko się roześmiał i przytrzymując mocniej brązowooką usiadł na ziemi tak, aby nie dała rady mu się wyrwać.
- Nic z tego!
- Natsu! - Jęknęła z nieskrywaną frustracją, gdy straciła możliwość jakiegokolwiek ruchu.
           Różowowłosy jeszcze kilka minut nie pozwalał Heartfilii na ucieczkę. Wreszcie uznał, że już dość ją pomęczył, dlatego też puścił dziewczynę i szybko odskoczył z zasięgu jej rąk.
- Natsu! Niech ja cię tylko dorwę! - Ze śmiechem uchylił się przed różnokolorowymi ściereczkami, które zostały rzucone przez dziewczynę. Niestety nie spodziewał się, że za materiał miał zadanie ukryć sporych rozmiarów patelnie. Naczynie szybko pokonało dzielącą ich odległość i z głośnym brzdękiem uderzyło chłopaka w głowę.
            Salamander cofnął się o krok i tracąc przytomność zsunął się po ścianie.
- Przynajmniej teraz będę mogła w spokoju zrobić śniadanie - Mruknęła do siebie Lucy i zupełnie zapominając o Dragneelu zabrała się za przygotowanie jedzenia.
 

*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*

 
           Skuliła się na kanapie walcząc z ponurymi myślami. Chociaż, na co dzień nie używała brzydkiego słownictwa, to teraz wiązanki przekleństw, które znała zaskakiwały ją samą. A to wszystko z powodu jej głupiego strachu.
- Jak ja mam to mu powiedzieć? - Jęknęła cicho.
            Jej spojrzenie mimowolnie powędrowało na mały, prostokątny przedmiot, który kurczowo ściskała w dłoni. Nawet najgłupsi bez trudu przeczytaliby grube litery, które głosiły, do czego służy te nowe cudo połączenia magii i technologii.
             "Tester ciążowy dla magiń"
            Uśmiechnięta buźka, która pojawiła się w polu z wynikiem nie dawała nawet złudzeń, co do wyniku. Instrukcja to potwierdziła - nawet dwudziesty raz przeczytana, nadal głosiła to samo. Ale teraz przynajmniej miała pewność, co oznacza napis "2 tygodnie", który pojawił się pod uśmiechem.
            Była w ciąży.
            Od dwóch tygodni była w ciąży.
            Od dwóch tygodni była w ciąży i nawet się nie zorientowała.
            Westchnęła głośno, zacisnęła pięści i przywołała na swojej twarzy uśmiech. Postanowiła na tą chwile nie martwić się czekającą ją rozmową. Zrobi to wieczorem, gdy będzie sam na sam ze swoim ukochanym.
            Mając nakreślony plan działania, wstała i szybko wrzuciła tester oraz opakowanie od niego do swojej torebki. Teraz dopiero spojrzała na zegarek, dzięki czemu jej uśmiech jeszcze bardziej się poszerzył. Wyglądało na to, że ma jeszcze czas by spokojnie wrócić do mieszkania, umyć się, przebrać i jeszcze na chwilę zajrzeć do swojego rodzinnego domu, gdzie do tej pory mieszkało jej rodzeństwo, zanim będzie musiała iść do pracy. Świadomość, że kto inny musiał wstać rano i iść obsługiwać innych, pozwoliła zapomnieć jej na razie o problemach.
            W dość szybkom tempie się wyszykowała i zajrzała do swojego ukochanego. Tak słodko i bezbronnie wyglądał, gdy spał, że nie mogła się powstrzymać by nie zobaczyć tego po raz kolejny. Doskonale wiedziała, że to tylko pozory, bo ten mężczyzna na pewno nie zaliczał się ani do jednego ani do drugiego. Już nie raz miała okazje widzieć, że nie jest łatwym przeciwnikiem, dlatego nazwanie go bezbronnym było dużym błędem. Co do słodkiego… Tym słowem na pewno nie można go było określić. Miała już okazje się o tym przekonać wiele, wiele, wiele razy. Przecież w ciąże nie zaszła wiatropylnie!
- Wracaj… Do… Łóżka… - mruknął przez sen chłopak, dzięki czemu dziewczyna została sprowadzona na ziemię.
            Poczerwieniała natychmiast nadal mając w głowie wspomnienia wczorajszej nocy. Jednak dzięki temu, że zajrzała do sypialni, uświadomiła sobie, iż nie powiedziała mu wczoraj o dzisiejszym wcześniejszym wyjściu od niego z domu. Obiecała, że będzie go za każdym razem o tym informować i zamierzała dotrzymać danego słowa.
            Wyciągnęła jakąś czystą kartkę, napisała wiadomość i powiesiła na drzwiach od szafy na przeciwko łóżka. Zaraz potem opuściła lokum kierując swoje kroki do własnego mieszkania.
 

Zapomniałam ci powiedzieć o moim wcześniejszym wyjściu. Mam nadzieję, że się nie gniewasz jednak musisz przyznać, że po takim powitaniu mogłam o tym zapomnieć.
Możemy się jeszcze spotkać wieczorem? Muszę powiedzieć ci coś bardzo ważnego.
Kocham cię
Mira


*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*

 
           Juvia szła powoli przez ulicę wczuwając się w nadchodzącą burze. Nawet z zamkniętymi oczami widziała powoli przesuwające się czarne chmury. Często deszcz przenosił bardzo intensywne emocje z poprzednio napotkanych miejscowości. Już teraz wyczuwała, że tym razem też tak było.
- Zobacz! Zaraz będzie burza… Wracajmy już… Musimy się schować przed deszczem… Chodźmy przeczekać tę ulewę u mnie. Zmokniesz cały, jeśli będziesz chciał wrócić sam… Mamo, ja chcę się jeszcze pobawić! Obiecuje, że się nie przeziębię… - Lockser skrzywiła słysząc, że ludzie dopiero teraz zauważyli zbliżającą się ulewę. Nawet oni mogliby od czasu do czasu spojrzeć w niebo zamiast patrzeć tylko pod swoje nogi. Gdyby to zrobili, już dawno by wiedzieli, że czas się gdzieś skryć.
            Nagle na ulicę wypłynęła fala ludzi. Niebieskowłosa szybko umknęła w zaułek unikając tym samym prawdopodobnego stratowania. Zwyczajni obywatele Fiore pospiesznie opuszczali sklepy, knajpy i inne tego rodzaju budynki zdając sobie sprawę, że burza będzie długa i dość groźna. Podróżnicy i magowie albo już dawno znaleźli lub wrócili do swojego lokum albo czekali aż z ulicy zniknie większość ludzi by móc to zrobić.
- Miau... - Malutki, szarawy kotek otarł sie o nogi Juvii wyrywając ją niespodziewanie z jej myśli.
- Zgubiłeś się? Juvia ma ci pomóc wrócić do domu? - Dziewczyna zapominając o głupim tłumie powoli położyła rękę na głowie zwierzaka, a maluch od razu zamruczał i przycisnął się do niej.
- Miau... - Kolejny tym razem pręgowany kociak nieufnie zbliżył się do Lockser.
            Juvia wyciągnęła drugą dłoń do nadchodzącego zwierzaka, ale ten zasyczał i zatopił pazurki w jej palcach. Syknęła z bólu i natychmiast zabrała obydwie ręce. Szarawy futrzak prychnął z niezadowolenia, wydał dźwięk, który był czymś pomiędzy miauknięciem a wrzaskiem bojowym i skoczył na pręgowatego.
- Nie, nie! Zobacz, Juvii nic się nie stało -Lockser oczyściła zadrapanie za pomocą magii wody i odwróciła w stronę inteligentnych oczu pierwszego kociaka.
- Mrau! - Biały natychmiast doskoczył do maginy i znowu otarł się o jej nogi. W jego niebieskich tęczówka błysnęła psotna iskierka, gdy usiadł wyprostowany obok dziewczyny i popatrzył się z wyższością na swojego towarzysza.
- Miał! - Pręgowaty drgnął słysząc drugiego kociaka i bardzo powoli zaczął się zbliżać do niebieskowłosej co chwila zerkając jednak na niebieskookie stworzonko.
- Miał! - Wydarł się znowu szarawy, dzięki czemu pręgowany schował się za nogami Deszczowej Kobiety stamtąd przyglądał się nieufnie swojemu towarzyszowi.
- Nie bój się. Juvia się wami zaopiekuje - magini jeszcze raz wyciągnęła rękę do strachliwego kotka. Zwierzątko najpierw obwąchało podaną dłoń i dopiero potem się o nią otarło.
            Lockser delikatnie podniosła pręgowatego i z ciekawością popatrzyła w jego oczy o kolorze kawy z mlekiem. Kotek odwzajemnił jej spojrzenie lekko przekrzywiając głowę i nastawiając uszy. Niespodziewanie kichnął dwa razy i zamruczał.
- Chcesz przez jakiś czas zamieszkać z Juvią? - Zwierzaczek miauknął w odpowiedzi, więc dziewczyna zwróciła się do stojącego obok szarawego - A ty?
             Dziewczyna roześmiała się, gdy drugi kociak mrucząc głośno oparł się o jej nogi. Szarawy, w ślad za pręgowanym znalazł się na rękach Deszczowej Kobiety, co skomentował odgłosem zadowolenia. Jej życie nie pozwalało na posiadanie zwierząt, ale zamierzała je przechować do czasu, gdy znajdzie im odpowiedni dom.
            Pojedyncze krople wody dotarły do zaułka powoli przeradzając się w prawdziwą ulewę. Każda normalna istota już dawno schowała się w jakimś suchym kącie. Członkowie Fairy Tail jednak do tej kategorii nie zawsze byli zaliczani. Juvia z utworzonym nad sobą parasolem z wody wyjrzała na ulicą nadal przytulając dwa śpiące kociaki. Niezauważona przez nikogo, przystanęła w miejscu z zaskoczenia, gdy przed nią przebiegła najpierw jedna wrzeszcząca na towarzysza dziewczyna, a chwilę potem druga w tej samej sytuacji. Obydwu parą towarzyszył jeden exceed siedzący na ramieniu chłopaka.
- Gajeel-kun i Levy... Natsu i Lucy... - Szepnęła do siebie niebieskowłosa kręcąc głową, gdy pierwszy szok minął.
            Szeroki uśmiech pojawił się na twarzy, Juvii, gdy upewniła się w dwóch rzeczach.
            Po pierwsze Redfox wreszcie znalazł sobie kogoś, kto nie boi się powiedzieć, co o nim myśli. Chłopak też specjalnie podpuszczał McGarden by doprowadzić ją do furii.
            Po drugie wreszcie zaczęła wierzyć Heartfilii, że wcale nie jest zainteresowana Gray-samą pod względem romantycznym. Wyglądało na to, że zakochała się w Dragneelu i albo jeszcze nie zdawała sobie z tego sprawy albo dopiero zaczęła się w tym orientować. Chociaż... Co tak naprawdę, Juvia mogła o tym wiedzieć?
 

*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*
 
            Powoli jej cierpliwość zaczynała się kończyć i z trudem powstrzymywała się przed rzuceniem roboty w diabły i wyjściem z gildii. Czujne spojrzenie innych dziewczyn także nie umknęło jej uwadze i chociaż starała się je zignorować to też zaczynało ją denerwować. Widocznie role się odwróciły i teraz to one wzięły ją na celownik a to oznaczało, że musi stać się ostrożniejsza.
              Na zegarze wybiła trzecia po południu, czyli do końca jej zmiany pozostały cztery godziny. Wiedziała, że jeżeli na ten czas nie znajdzie sobie jakiegoś zajęcia to albo dołączy się do walki chłopców i wylądują przez to w szpitalu albo zrobi coś jeszcze gorszego.
- Ohayo mina! - Jakby w odpowiedzi na jej myśli, w drzwiach pojawili się przemoczeni Lucy i Natsu.
- Ohayo Lucy! - Mira pomachała jej od strony baru. To była chyba jedyna dziewczyna w gildii, która zajmowała się swoim życiem i nie próbowała obserwować każdego ruchu Strauus.
- Wreszcie udało mi się ciebie złapać! - Szczęśliwa Heartfilia natychmiast znalazła się przy niebieskookiej.
- No tak! Lisanna wspominała, że mnie szukałaś! - Przypomniała sobie białowłosa.
- Chodzi o Hitomi. Piątego maja ma urodziny i chciałabym by impreza odbyła się w gildii.
- Chciałabyś też żeby różniło się, chociaż trochę od naszych zwykłych imprez, prawda? Coś wymyślę! - Mira uśmiechnęła się szeroko wiedząc już jak zajmie sobie czas pozostały do końca jej zmiany.
- Dziękuje! Na razie! - Dziewczyna wychodząc złapała jeszcze bijącego się Dragneela za szalik, przywaliła mu i dosłownie wywlekła w sam środek burzy za drzwiami.
- Ojej! Biedny Natsu - Niebieskooka w geście współczucia oparła dłoń o policzek i ze zmartwieniem spojrzała na drzwi, za którymi zniknął chłopak. Nagle przypomniała jej się jedna rzecz- Przecież miałam wymyślić jak ich zeswatać!
 
~~~~~~*~~~~~~*~~~~~~*~~~~~~*~~~~~~*~~~~~~*~~~~~~


Po trzech miesiącach ciszy można powiedzieć że wracam.
Ten rozdział miał być dużo dłuższy i miał pojawić się dużo wcześniej. Niestety głupia ja zamiast zapisać skończony post po prostu go skasowałam :/
W każdym razie przez ostatnie trzy dni miałam próbne testy gimnazjalne więc po powrocie ze szkoły wyżywałam się w wordzie i takim oto sposobem już dzisiaj dodaje rozdział.
Mam nadzieje że nie jesteście na mnie źli z powodu tej długiej ciszy z mojej strony.
Mata ne!