Mocniej
zacisnęła powieki walcząc z natarczywym promieniem słońca. Próbowała przekręcić
się i ukryć twarz w poduszce, ale coś bardzo skutecznie jej to uniemożliwiało. Po
kilku bezowocnych próbach wreszcie się poddała czekając aż jej oczy
przyzwyczają się do ostrego światła. Dopiero p dłuższej chwili widząc wszystko
dokładnie, wyślizgnęła się z pomiędzy Smoczych Zabójców i najciszej jak umiała pobiegła
do kuchni. Lucy nastawiła wodę i do filiżanki wrzuciła torebkę mocnej herbaty,
idealnej by pozbyć się resztek snu. Odczekała te parę minut aż czajnik zacznie
gwizdać i nalała do naczynia wrzątku.
- Dzień dobry Luce - dziewczyna pisnęła
cicho i podskoczyła prawie wylewając na siebie herbatę, gdy niespodziewanie
ktoś przytulił się do jej pleców.
- N-Natsu! Co ty robisz?!- Chyba
tylko cudem udało jej się odstawić napój i wyrwać się z jego uścisku.
- Jak to, co? Przytulam cię! - Salamander
niezrażony protestami, Heartfilii znowu objął ją ramionami.
- Puszczaj! - Dziewczyna spróbowała
zahaczyć o jego nogi tak, aby go podciąć.
Dragneel tylko się roześmiał i
przytrzymując mocniej brązowooką usiadł na ziemi tak, aby nie dała rady mu się
wyrwać.
- Nic z tego!
- Natsu! - Jęknęła z nieskrywaną frustracją,
gdy straciła możliwość jakiegokolwiek ruchu.
Różowowłosy
jeszcze kilka minut nie pozwalał Heartfilii na ucieczkę. Wreszcie uznał, że już
dość ją pomęczył, dlatego też puścił dziewczynę i szybko odskoczył z zasięgu
jej rąk.
- Natsu! Niech ja cię tylko dorwę! - Ze
śmiechem uchylił się przed różnokolorowymi ściereczkami, które zostały rzucone przez
dziewczynę. Niestety nie spodziewał się, że za materiał miał zadanie ukryć
sporych rozmiarów patelnie. Naczynie szybko pokonało dzielącą ich odległość i z
głośnym brzdękiem uderzyło chłopaka w głowę.
Salamander
cofnął się o krok i tracąc przytomność zsunął się po ścianie.
- Przynajmniej teraz będę mogła w
spokoju zrobić śniadanie - Mruknęła do siebie Lucy i zupełnie zapominając o
Dragneelu zabrała się za przygotowanie jedzenia.
*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*
Skuliła
się na kanapie walcząc z ponurymi myślami. Chociaż, na co dzień nie używała
brzydkiego słownictwa, to teraz wiązanki przekleństw, które znała zaskakiwały
ją samą. A to wszystko z powodu jej głupiego strachu.
- Jak ja mam to mu powiedzieć? - Jęknęła
cicho.
Jej
spojrzenie mimowolnie powędrowało na mały, prostokątny przedmiot, który
kurczowo ściskała w dłoni. Nawet najgłupsi bez trudu przeczytaliby grube litery,
które głosiły, do czego służy te nowe cudo połączenia magii i technologii.
"Tester
ciążowy dla magiń"
Uśmiechnięta
buźka, która pojawiła się w polu z wynikiem nie dawała nawet złudzeń, co do
wyniku. Instrukcja to potwierdziła - nawet dwudziesty raz przeczytana, nadal
głosiła to samo. Ale teraz przynajmniej miała pewność, co oznacza napis "2 tygodnie", który pojawił się pod
uśmiechem.
Była
w ciąży.
Od
dwóch tygodni była w ciąży.
Od
dwóch tygodni była w ciąży i nawet się nie zorientowała.
Westchnęła
głośno, zacisnęła pięści i przywołała na swojej twarzy uśmiech. Postanowiła na
tą chwile nie martwić się czekającą ją rozmową. Zrobi to wieczorem, gdy będzie
sam na sam ze swoim ukochanym.
Mając
nakreślony plan działania, wstała i szybko wrzuciła tester oraz opakowanie od
niego do swojej torebki. Teraz dopiero spojrzała na zegarek, dzięki czemu jej
uśmiech jeszcze bardziej się poszerzył. Wyglądało na to, że ma jeszcze czas by
spokojnie wrócić do mieszkania, umyć się, przebrać i jeszcze na chwilę zajrzeć
do swojego rodzinnego domu, gdzie do tej pory mieszkało jej rodzeństwo, zanim
będzie musiała iść do pracy. Świadomość, że kto inny musiał wstać rano i iść
obsługiwać innych, pozwoliła zapomnieć jej na razie o problemach.
W
dość szybkom tempie się wyszykowała i zajrzała do swojego ukochanego. Tak
słodko i bezbronnie wyglądał, gdy spał, że nie mogła się powstrzymać by nie
zobaczyć tego po raz kolejny. Doskonale wiedziała, że to tylko pozory, bo ten
mężczyzna na pewno nie zaliczał się ani do jednego ani do drugiego. Już nie raz
miała okazje widzieć, że nie jest łatwym przeciwnikiem, dlatego nazwanie go
bezbronnym było dużym błędem. Co do słodkiego… Tym słowem na pewno nie można go
było określić. Miała już okazje się o tym przekonać wiele, wiele, wiele razy.
Przecież w ciąże nie zaszła wiatropylnie!
- Wracaj… Do… Łóżka… - mruknął przez
sen chłopak, dzięki czemu dziewczyna została sprowadzona na ziemię.
Poczerwieniała
natychmiast nadal mając w głowie wspomnienia wczorajszej nocy. Jednak dzięki temu,
że zajrzała do sypialni, uświadomiła sobie, iż nie powiedziała mu wczoraj o
dzisiejszym wcześniejszym wyjściu od niego z domu. Obiecała, że będzie go za
każdym razem o tym informować i zamierzała dotrzymać danego słowa.
Wyciągnęła
jakąś czystą kartkę, napisała wiadomość i powiesiła na drzwiach od szafy na
przeciwko łóżka. Zaraz potem opuściła lokum kierując swoje kroki do własnego
mieszkania.
Zapomniałam
ci powiedzieć o moim wcześniejszym wyjściu. Mam nadzieję, że się nie
gniewasz jednak musisz przyznać, że po takim powitaniu mogłam o tym
zapomnieć.
Możemy się jeszcze
spotkać
wieczorem? Muszę powiedzieć ci coś bardzo ważnego.
Kocham cię
Mira
*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*
Juvia
szła powoli przez ulicę wczuwając się w nadchodzącą burze. Nawet z zamkniętymi
oczami widziała powoli przesuwające się czarne chmury. Często deszcz przenosił
bardzo intensywne emocje z poprzednio napotkanych miejscowości. Już teraz wyczuwała,
że tym razem też tak było.
- Zobacz! Zaraz będzie burza…
Wracajmy już… Musimy się schować przed deszczem… Chodźmy przeczekać tę ulewę u
mnie. Zmokniesz cały, jeśli będziesz chciał wrócić sam… Mamo, ja chcę się
jeszcze pobawić! Obiecuje, że się nie przeziębię… - Lockser skrzywiła słysząc,
że ludzie dopiero teraz zauważyli zbliżającą się ulewę. Nawet oni mogliby od czasu
do czasu spojrzeć w niebo zamiast patrzeć tylko pod swoje nogi. Gdyby to
zrobili, już dawno by wiedzieli, że czas się gdzieś skryć.
Nagle
na ulicę wypłynęła fala ludzi. Niebieskowłosa szybko umknęła w zaułek unikając
tym samym prawdopodobnego stratowania. Zwyczajni obywatele Fiore pospiesznie
opuszczali sklepy, knajpy i inne tego rodzaju budynki zdając sobie sprawę, że
burza będzie długa i dość groźna. Podróżnicy i magowie albo już dawno znaleźli
lub wrócili do swojego lokum albo czekali aż z ulicy zniknie większość ludzi by
móc to zrobić.
- Miau... - Malutki, szarawy kotek
otarł sie o nogi Juvii wyrywając ją niespodziewanie z jej myśli.
- Zgubiłeś się? Juvia ma ci pomóc
wrócić do domu? - Dziewczyna zapominając o głupim tłumie powoli położyła rękę
na głowie zwierzaka, a maluch od razu zamruczał i przycisnął się do niej.
- Miau... - Kolejny tym razem
pręgowany kociak nieufnie zbliżył się do Lockser.
Juvia
wyciągnęła drugą dłoń do nadchodzącego zwierzaka, ale ten zasyczał i zatopił
pazurki w jej palcach. Syknęła z bólu i natychmiast zabrała obydwie ręce. Szarawy
futrzak prychnął z niezadowolenia, wydał dźwięk, który był czymś pomiędzy
miauknięciem a wrzaskiem bojowym i skoczył na pręgowatego.
- Nie, nie! Zobacz, Juvii nic się nie
stało -Lockser oczyściła zadrapanie za pomocą magii wody i odwróciła w stronę
inteligentnych oczu pierwszego kociaka.
- Mrau! - Biały natychmiast doskoczył
do maginy i znowu otarł się o jej nogi. W jego niebieskich tęczówka błysnęła
psotna iskierka, gdy usiadł wyprostowany obok dziewczyny i popatrzył się z
wyższością na swojego towarzysza.
- Miał! - Pręgowaty drgnął słysząc drugiego
kociaka i bardzo powoli zaczął się zbliżać do niebieskowłosej co chwila
zerkając jednak na niebieskookie stworzonko.
- Miał! - Wydarł się znowu szarawy,
dzięki czemu pręgowany schował się za nogami Deszczowej Kobiety stamtąd przyglądał
się nieufnie swojemu towarzyszowi.
- Nie bój się. Juvia się wami
zaopiekuje - magini jeszcze raz wyciągnęła rękę do strachliwego kotka.
Zwierzątko najpierw obwąchało podaną dłoń i dopiero potem się o nią otarło.
Lockser delikatnie podniosła pręgowatego i z
ciekawością popatrzyła w jego oczy o kolorze kawy z mlekiem. Kotek odwzajemnił
jej spojrzenie lekko przekrzywiając głowę i nastawiając uszy. Niespodziewanie
kichnął dwa razy i zamruczał.
- Chcesz przez jakiś czas zamieszkać
z Juvią? - Zwierzaczek miauknął w odpowiedzi, więc dziewczyna zwróciła się do
stojącego obok szarawego - A ty?
Dziewczyna roześmiała się, gdy drugi kociak mrucząc
głośno oparł się o jej nogi. Szarawy, w ślad za pręgowanym znalazł się na
rękach Deszczowej Kobiety, co skomentował odgłosem zadowolenia. Jej życie nie
pozwalało na posiadanie zwierząt, ale zamierzała je przechować do czasu, gdy
znajdzie im odpowiedni dom.
Pojedyncze
krople wody dotarły do zaułka powoli przeradzając się w prawdziwą ulewę. Każda
normalna istota już dawno schowała się w jakimś suchym kącie. Członkowie Fairy
Tail jednak do tej kategorii nie zawsze byli zaliczani. Juvia z utworzonym nad
sobą parasolem z wody wyjrzała na ulicą nadal przytulając dwa śpiące kociaki. Niezauważona
przez nikogo, przystanęła w miejscu z zaskoczenia, gdy przed nią przebiegła
najpierw jedna wrzeszcząca na towarzysza dziewczyna, a chwilę potem druga w tej
samej sytuacji. Obydwu parą towarzyszył jeden exceed siedzący na ramieniu
chłopaka.
- Gajeel-kun i Levy... Natsu i
Lucy... - Szepnęła do siebie niebieskowłosa kręcąc głową, gdy pierwszy szok
minął.
Szeroki
uśmiech pojawił się na twarzy, Juvii, gdy upewniła się w dwóch rzeczach.
Po
pierwsze Redfox wreszcie znalazł sobie kogoś, kto nie boi się powiedzieć, co o
nim myśli. Chłopak też specjalnie podpuszczał McGarden by doprowadzić ją do
furii.
Po
drugie wreszcie zaczęła wierzyć Heartfilii, że wcale nie jest zainteresowana
Gray-samą pod względem romantycznym. Wyglądało na to, że zakochała się w Dragneelu
i albo jeszcze nie zdawała sobie z tego sprawy albo dopiero zaczęła się w tym
orientować. Chociaż... Co tak naprawdę, Juvia mogła o tym wiedzieć?
*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*
Powoli
jej cierpliwość zaczynała się kończyć i z trudem powstrzymywała się przed
rzuceniem roboty w diabły i wyjściem z gildii. Czujne spojrzenie innych dziewczyn
także nie umknęło jej uwadze i chociaż starała się je zignorować to też
zaczynało ją denerwować. Widocznie role się odwróciły i teraz to one wzięły ją
na celownik a to oznaczało, że musi stać się ostrożniejsza.
Na zegarze wybiła trzecia po południu, czyli
do końca jej zmiany pozostały cztery godziny. Wiedziała, że jeżeli na ten czas
nie znajdzie sobie jakiegoś zajęcia to albo dołączy się do walki chłopców i wylądują
przez to w szpitalu albo zrobi coś jeszcze gorszego.
- Ohayo mina! - Jakby w odpowiedzi na
jej myśli, w drzwiach pojawili się przemoczeni Lucy i Natsu.
- Ohayo Lucy! - Mira pomachała jej od
strony baru. To była chyba jedyna dziewczyna w gildii, która zajmowała się
swoim życiem i nie próbowała obserwować każdego ruchu Strauus.
- Wreszcie udało mi się ciebie
złapać! - Szczęśliwa Heartfilia natychmiast znalazła się przy niebieskookiej.
- No tak! Lisanna wspominała, że mnie
szukałaś! - Przypomniała sobie białowłosa.
- Chodzi o Hitomi. Piątego maja ma
urodziny i chciałabym by impreza odbyła się w gildii.
- Chciałabyś też żeby różniło się,
chociaż trochę od naszych zwykłych imprez, prawda? Coś wymyślę! - Mira
uśmiechnęła się szeroko wiedząc już jak zajmie sobie czas pozostały do końca
jej zmiany.
- Dziękuje! Na razie! - Dziewczyna
wychodząc złapała jeszcze bijącego się Dragneela za szalik, przywaliła mu i
dosłownie wywlekła w sam środek burzy za drzwiami.
- Ojej! Biedny Natsu - Niebieskooka w
geście współczucia oparła dłoń o policzek i ze zmartwieniem spojrzała na drzwi,
za którymi zniknął chłopak. Nagle przypomniała jej się jedna rzecz- Przecież
miałam wymyślić jak ich zeswatać!
~~~~~~*~~~~~~*~~~~~~*~~~~~~*~~~~~~*~~~~~~*~~~~~~
Po trzech miesiącach ciszy można powiedzieć że wracam.
Ten rozdział miał być dużo dłuższy i miał pojawić się dużo wcześniej. Niestety głupia ja zamiast zapisać skończony post po prostu go skasowałam :/
W każdym razie przez ostatnie trzy dni miałam próbne testy gimnazjalne więc po powrocie ze szkoły wyżywałam się w wordzie i takim oto sposobem już dzisiaj dodaje rozdział.
Mam nadzieje że nie jesteście na mnie źli z powodu tej długiej ciszy z mojej strony.
Mata ne!