wtorek, 5 marca 2013

Rozdział 8 - Pierwszy rywal

Na pozostałościach śniegu nadal było można dostrzec ślady krwi. Drzewo, które tu rosło zostało "ozdobione" przez liczne ślady pozostawione przez ostrą broń. Dookoła porozrzucane były liczne gałęzie z rosnących niedaleko, połamanych krzewów i kawałeczki materiałów z kilkoma czerwonymi plamami. Śmiało było można stwierdzić, że poprzednia walka, która się tu rozegrała była zacienia i krwawa.
- Skąd te zniszczenia? - pomarańczowowłosy dziewięciolatek rozejrzał się ciekawie.
Rówieśniczka chłopaka spojrzała na niego z wyższością czując satysfakcję ze znajomości wydarzeń, które miały tu miejsce przed kilkoma dniami. Korzystała z każdej okazji by wywyższyć się swoją wiedzą, bo w końcu był jej przeciwnikiem.
- A to... - Hitomi specjalnie zawiesiła głos. - To tylko moja mama zrobiła z przeciwnika mielone.
Chłopak popatrzył na dziewczynę zaskoczony, ale po chwili głośno się roześmiał i złapał za brzuch. Przez jego zachowanie na czole młodej magini pojawiła się pulsująca żyłka. Tylko dzięki zasadą których została nauczona zielonooki jeszcze stał.
- No oczywiście! Pobiła kogoś patelnią za kradzież ciasteczek? - zadrwił chłopak nadal nie mogąc przestać się śmiać, aż łzy zaczęły mu płynąć z oczu.
- Nie! Udowodnię ci to! - krzyknęła dziewczynka, gdy chłopiec przestał się śmiać i otarł swoje patrzałki. - Udowodnię ci wygrywając z tobą... eee... - próbowała sobie przypomnieć imię młodego maga.
- Jestem Kaze! Jak moja magia! (Kaze = wiatr [jap.]) - przyjął dumną postawę, a dookoła niego zawirował delikatny podmuch targając przy tym włosy.
Smoczyca nauczyła dziewczynkę jak powinna rozpoczynać pojedynek. Po pierwsze należało znać imię przeciwnika. Po drugie samemu się przedstawić. Po trzecie i najważniejsze, zmieść go z powierzchni ziemi, a potem podziękować za walkę.
- Więc Kaze nazywam się Hitomi! -uśmiechnęła się szeroko. - Zapamiętaj to, bo od dziś jestem twoją największą rywalką! - Kąciki jej ust już przestały unosić się ku górze i jej mina szybko zmieniła się na bardziej zaciętą, a w oczach pojawiło się wyzwanie. Był jej pierwszym, prawdziwym przeciwnikiem dlatego nie zamierzała przegrać. Postanowiła udowodnić, że jej tak silna jak Natsu-sensai i jej mama.
- Z łatwością cię pokonam! - mówiąc to chłopak naciągnął kaptur na pomarańczowe włosy.
W jego oczach widać było rozbawienie, a usta wygięły się ku górze. Całą swoją postawą pokazywał, że nie uważa swojej przeciwniczki za wyzwanie tym samym dając jej jeszcze większą motywację do walki. Była podekscytowana walką, a w myślach już pojawiło się zdanie "Ale się napaliłam". Wreszcie zrozumiała dlaczego jej sensai ciągle tak mówi.
- Koniec rozmów. Gotowi do walki? - stojąca do tej pory z boku kotka weszła pomiędzy dzieci i poczekała aż pokiwają głową i odsuną się od siebie na wymaganą zwykle odległość (nie wiem jaką, ale chyba jakaś musi być dop. aut.). - Na mój znak zaczniecie - Jeszcze raz poczekała na potwierdzenie. - Start! - Z tym słowem szybko rozwinęła skrzydła i uciekła na jakieś drzewo pewnie po to, by mieć lepszy widok na pole bitwy.
Dziewczynka zaczęła od zebrania w sobie jak największej ilości magii i poczekała chwilę na ruch przeciwnika. On jednak nie wyglądał jakby chciał zaatakować pierwszy, więc pewna swojej wygranej rozpoczęła walkę.
- Gwiezdny bicz! - dzięki jednemu z jej specjalnych ataków utworzyła w ręce złotą linę która oplotła nadgarstek zielonookiego. Była pewna, że za chwilę będzie po wszystkim.
- Wietrzne tworzenie: łańcuch! - do otwartej, skrępowanej dłoni Kaze przyłożył zaciśniętą pięść.
Przed nim pojawiła się tarcza i w stroną Smoczej Zabójczyni pomknął cienki sznur szybko wirującego wiatru. Nie zdążyła nawet mrugnąć, a już poczuła silne uderzenie w brzuch. Odrzuciło ją do tyło na parę metrów, ale przez chwilę nie mogła się ruszyć, bo ból jaki czuła był naprawdę okropny.
- Wietrzne tworzenie: rękawicę! - Hitomi usłyszała tylko szybkie kroki chłopca zbliżającego się w jej stronę.
Przez to straszne uczucie skoncentrowane na podbrzuszu, Gwiezdny Magini nie mogła się ruszyć. Jednak zanim chłopiec do niej dotarł, ona sama zdążyła przypomnieć sobie pewne zaklęcie. Widziała jak kiedyś smoczyca go ćwiczyła.
- Gwiezdna tarcza! - nie wiedziała czy zadziała, ale to była jej ostatnia deska ratunku.
Złote światło zamknęło ją w dużej kopuli. Usłyszała jak jej przeciwnik odbija się od tarczy. Ból powoli mijał, więc spróbował usiąść. Gdy wreszcie się to udało miała chwilę do zastanowienia się nad kolejnym ruchem. Po chwili zdecydowała się jeszcze raz zaatakować Gwiezdnym Biczem.
- Hahaha! Teraz się chowasz? - roześmiał się pomarańczowowłosy i Smocza Zabójczyni znowu usłyszała uderzenie w kopułę tym razem tuż przed sobą.
- Nie, ale dziękuje za podpowiedź gdzie stoisz! - krzyknęła opuszczając tarczę i atakując złotą liną stworzoną z jej magii.
Tym razem nie miała zamiaru popełniać tego samego błędu. Bicz związał z sobą oba nadgarstki nie dając im możliwości ruchu. Złośliwy uśmiech pojawił się na jej ustach i z całej siły pociągnęła linę przewracając tym samym chłopaka.
- Chcesz tak grać? Ciekawe jak ci się to uda w powietrzu! - chłopiec podniósł się z ziemi, a właściwie wzniósł się nad nią.
Był już ponad koronami drzew  i pomimo największych chęci musiała go puścić, bo nogi  zaczęły się jej odrywać. Nie mogła pozwolić sobie na brak możliwości ataku i obrony. Odskoczyła kilka kroków do tyłu i posłała Kaze mordercze spojrzenie. Nie wiedziała jak walczyć z kimś kto lata. Podczas treningów jakie do tej pory miała, uczyła się przywoływać gwiezdne duch i wykonywać proste zaklęcia. To pierwsze odpadało, a z drugiej opcji nie mogła skorzystać, bo nic by to nie dało. Naszła ją myśl co zrobiłby Natsu-sensai.
- Uciekasz przed dziewczyną? Nie wiedziałam że jesteś taki słaby! - odpowiedź na to co zrobiłby Salamander była prosta, sprowokowałby przeciwnika.
- Nie uciekam! Koniec zabawy, bo teraz walczymy na poważnie! Radzę ci uciekać! Tornado! - zielonooki wrócił na ziemię, a przed nim utworzył się ogromny wir powietrza.
- Ryk Gwiezdnego Smoka! - z ust Hitomi wyskoczyły wielkie promienie złotego światła.
Tuż przed zderzeniem obu tych potężnych magii pomiędzy nimi pojawiła się błękitna tarcza na tyle duża, że pochłonęła oba zaklęcia.
- Czy wyście zwariowali?! Chcecie się zabić czy zniszczyć Magnolię?! - niebieskowłosa dziewczyna pojawiła się jakby znikąd i złapała dzieci za kaptury.
- O Cygnus! Jak tam zdrowie? Wyleczyłaś się już po ostatniej walce z mamą? - niewinna mina złotowłosej i jej przymilne słowa nie zgasiły gniewu Gwiezdnego Ducha i Hitomi dobrze o tym wiedziała.
- Ciekawa jestem czy twoja matka zareaguje tak samo spokojnie jak ja! To się tyczy też ciebie młodzieńcze! Twoja siostra też nie będzie zadowolona! - nic więcej nie mówiąc użyła swojej magii.
To trwało tylko sekundę, ale Hitomi widziała wszystko doskonale. Złote światło otoczyło ich ze wszystkich stron. Teraz było inaczej niż w złotej kopuli. Gwiezdna magia dotykała delikatnie jej skóry wywołując przyjemne dreszcze. Jasne światło nie drażniło oczu Gwiezdnej Zabójczyni, a wręcz dawało poczucie siły i bezpieczeństwa. Nie mogła się powstrzymać i zjadła strzępek tej magii.
Po chwili wszystko zniknęło i razem znaleźli się w gildii Fairy Tail tuż przed trzema zaskoczonymi dorosłymi.
- Chyba będziecie musieli z nimi porządnie porozmawiać - Duch Łabędzia odstawił dzieci na ziemię i popchnął w stronę magów.

----------------------------------------------

(Godzinę wcześniej u Lucy i Natsu)

 Blondynka ciągnęła za sobą różowłosego chłopaka streszczając mu szybko ostatnie wydarzenia. Nie pominęła nawet swoich wszystkich obaw. Na końcu poprosiła o pomoc przy remoncie nowego lokum na co oczywiście dostała twierdzącą. Wreszcie Lucy zwolniła i dla odmiany przytuliła się do ramienia Salamandra. Już spacerowym krokiem doszli do niedawno kupionego przez dziewczynę budynku.
 - Jak myślisz Hitomi i Ayame się ucieszą? - spytała Heartfilia otwierając drzwi do ładnego zielonego domku.
- Tak! Teraz łatwiej mi będzie wchodzić przez okno! - Natsu uśmiechnął się szeroko.
- Baka! - z udawaną złością uderzyła delikatnie chłopaka w ramię.
Lucy uwielbiała te chwilę które mogli spędzić tylko we dwoje. Od czasu treningu na wyspie przyzwyczaiła się że chłopak zawsze jest gdzieś niedaleko i nawet ucieszyła się na wiadomość że nadal będzie chciał ją odwiedzać.
- Jesteś okrutna! - Natsu zrobił minę zbitego psa i zaczął masować ramię. - Nie wiem jak Hitomi z tobą wytrzyma. - znowu szeroko się uśmiechnął pokazując kły.
- Niech ja cię tylko dorwę! Odechcę ci się takich komentarzy! - chłopak zaczął uciekać przed złą dziewczyną.
Cały dom był miejscem gonitwy. Na początku z holu wpadli do kuchni, która znajdowała się po prawej stronie budynku. Była  wyposażona. Mignęła jej  tam lodówka, kuchenka, zlew, kilka szafek i stół z krzesłami, ale zaraz potem trafili do salonu który znajdował się po drugiej stronie holu. Nic jednak tam nie stało, ale nie wiadomo kiedy minął ją chłopak i już biegł po schodach na piętro. Docierając na górę i przebiegając obok najbliższych drzwi po lewej stronie zobaczyła dużą wannę, więc tam musiała być jedna z łazienek. Kawałek szalika mignął jej jednak w jedynych drzwiach po prawej stronie. Gdy wreszcie tam dotarła Natsu próbował otworzyć okna, ale gdy zobaczył Lucy dziwnym sposobem przeskoczył obok niej i uciekł do ostatniego niezwiedzonego przez nich pokoju. Dziewczyna oczywiście jak najszybciej ruszyła za nim, ale nie zdążyła się zatrzymać więc oboje wylądowali na stojącym tam łóżku.
- Teraz mi nie uciekniesz! - Heartfilia spojrzała z wyższością w oczy Salamandra.

Dopiero po chwili zorientowała się w jakiej są pozycji. Leżała na jego piersi trzymając się jego ramion, a ich twarze dzieliło tylko kilka centymetrów. Czuła jego szybszy oddech i widziała zielone iskierki pojawiające się na czarnych tęczówkach. Wiedziała, że jej policzki lekko się zaróżowiły. To było silniejsze od nich. Powoli ich usta zbliżyły się, by w końcu złączyć w pocałunku. Chociaż to był dopiero trzeci raz obydwoje wiedzieli co mają robić. Delikatne ruchy bardzo szybko przeradzały się w namiętne. Natsu przeturlał się z Lucy tak, że teraz to on wisiał nad nią. Dziewczyna zarzuciła mu ręce na szyję i podciągnęła się tak, by być jeszcze bliżej niego. Pożądanie odbierało jej świadomość tego co się dzieję. Dla niej istniał tylko jej ukochany. Nie wiedziała nawet kiedy ale teraz nie leżeli, a siedzieli. Rękami nadal oplatała szyję chłopaka, ale tym razem on też przyciągnął ją bliżej siebie. Gdy spojrzenia Lucy i Natsu się skrzyżowały powoli zaczęli zwalniać tępo pocałunku. Pocałunki na powrót stawały się coraz delikatniejsze, aż ich usta wreszcie się od siebie oderwały. Obydwoje dyszeli ciężko, ale nadal się od siebie nie odsunęli.
- Kocham cię Natsu - szepnęła Heartfilia.
- Kocham cię Luce - odpowiedział Dragneel.
- Musimy iść wiesz? - mimo swoich słów dziewczyna nadal nie zamierzała póścić chłopaka.
- Naprawdę musimy? Mnie tu jest dobrze.
Słowa Salamandra wywołały cichy śmiech zakochanych, ale dopiero po kilku minutach w końcu wstali z łóżka i wyszli z budynku.
- Może jednak powinniśmy im powiedzieć? - spytała cicho Lucy, gdy wyszli na główną ulicę trzymając się za ręce.
- Co powiedzieć? Komu? - spytał Natsu gasząc jej nieśmiałą nadzieję że jednak nie usłyszy.
- No... O nas... Reszcie gildii... - zaczerwieniła się lekko.
Spojrzał w piękne bezchmurne niebo. Wyglądał jakby naprawdę się nad tym zastanawiał ( "Natsu" i "zastanawiał"?! O.O dop. aut.). Po chwili spojrzał jednak na nią i dał jej szybkiego całusa, a potem szeroko się uśmiechnął.
- Jak chcesz! To pewnie ciebie będą najbardziej torturować, bo ja zawsze mogę uciec dzięki Happiemu - mrugnął do niej i się roześmiał.
- I nie zabrałbyś mnie? - udało jej się wymusić płaczliwy ton głosu dzięki któremu przestał mieć taki dobry humor. - Co z ciebie za chłopak?!
Udałam obrażoną i zwiększyłam szybkość stawiania kroków. Puściłam jeszcze jego rękę, by wypadło wiarygodniej.
- Hej Luce! Przepraszam! Poczekaj! - uśmiechnęła się pod nosem na myśl że jednak nie wyszłam z wprawy i nadal jestem świetną aktorką.
- Nie udawaj, że jest ci przykro! Pewnie tylko mnie oszukujesz! - znowu zagranie z płaczliwym tonem.
- Co mam zrobić żebyś mi uwierzyła? Naprawdę przepraszam - przybrał minę zbitego psa.
- Gdy zrobi się cieplej wybierzemy się na wakacje. My dwoje, Hitomi, Happy i Ayame. Nikt więcej. Co ty na to? - stanęłam i uśmiechnęłam się do niego.
- A mówią, że to ja jestem potworem - tym razem to on się obraził.
- To co myślisz o tym wyjeździe? - pocałowałam go w policzek.
- Hai! - znowu się uśmiechnął. - A właściwie to gdzie jest Hitomi?
- W Fairy Tail. Pewnie już na nas czeka. - odpowiedziała i już chciała wznowić marsz gdy drogę zastąpiła im ładna dziewczyna.
Była wzrostu Erzy i miała może z dwadzieścia dwa lata. Jasnozielone oczy błyszczały radośnie, a brązowe włosy zostały zawiązane w kucyka. Na zieloną bluzkę w paski miała narzuconą fioletową bluzę z kapturem. Długie białe spodnie przytrzymywał brązowy pasek z szarą klamrą. Na nogi założyła zielone trampki z heart kreuza.
- Przepraszam, słyszałam jak mówiliście o Fairy Tail. Wiecie gdzie ona jest? Tam poszedł mój brat, a ja mam zerową orientację w terenie... - zaczęła nerwowo drapać się po karku.
- Tak! Jesteśmy magami z Fairy Tail! - krzyknął Natsu zwracając przy tym uwagę przechodniów.
- Naprawdę?! Ja i mój brat też jesteśmy magami! Zawsze chcieliśmy dołączyć do waszej gildii! - tym razem nieznajoma uśmiechnęła się promiennie i zdenerwowanie zniknęło jej z twarzy.
- To na co czekasz? Chodź z nami! - mówiąc to Lucy złapała zielonooką pod ramię i naprowadziła ją na właściwą drogę.
Przez resztę drogi dowiedzieli się, że zielonooka nazywa się Yosei Raito i jej magia polega na manipulowaniu drzewami, a jej brat Kaze Raito posługuje się Magią Wiatru i Wietrznego Tworzenia. Ich rodzice zginęli dawno temu w pożarze i do tej pory mieszkali u swojej ciocia, ale ona niedawno też pożegnała się z tym światem. Zdecydowała z bratem, że dołączą do Fairy Tail, które jest cenione za lojalność swoich członków.
- Spodoba ci się! Jesteśmy co prawda trochę głośni, ale na pewno pokochasz tą gildię! - krzyknęła z entuzjazmem blondynka i wprowadziła dziewczynę do budynku.
- Hej zobaczcie kogo przyprowadziliśmy! To jest Yosei! - wydał się Natsu, a wszyscy w gildi zaczęli przyglądać się nowo przybyłej.
- Ohayo! Jesteś magiem? Chcesz do nas przyłączyć? - z baru pomachała Mira.
- Tak i Tak!
- Podejdź zaraz przyniosę pieczątkę - już białowłosa zaczęła się schylać, ale w gildii rozbłysło złote światło oślepiając wszystkich którzy byli w pomieszczeniu.
Gdy wreszcie zgasło przed Heartfilią, Dragneelem i Raito. Gdy zgasło złote światło Lucy zobaczyła Cygnusę trzymającą nad ziemią Hitomi i jakiegoś pomarańczowłosego chłopca. Postawiła dwójkę dzieci na ziemi i popchnęła ich do przodu.
- Chyba będziecie musieli z nimi porządnie porozmawiać - usłyszała brązowooka i pytająco popatrzyła się na Gwiezdnego Ducha, ale wiedziała, że ona nie pojawiła, by się z jakiegoś błahego powodu. Więc... Co się stało?

~~~~~~*~~~~~~*~~~~~~*~~~~~~*~~~~~~*~~~~~~*~~~~~~

Hejka! Przepraszam, że nie dodałam rozdziału, ani wczoraj, ani przedwczoraj ja po prostu zapomniałam  -.-"... No, ale dziękuje za wzięcie udziału  w ankiecie i rzeczywiście za jakiś czas pojawi się +18. Pisząc rozdział tak naprawdę nie wiem co wydarzy się w kolejnym, więc nie mogę wam powiedzieć dokładnie kiedy to się stanie. Postarałam się też dodać więcej opisów, ale to jest naprawdę trudne dlatego czasem może mi się coś nie udać.
Mam nadzieję, że wam się spodobało!

3 komentarze:

  1. Ohayo!
    Przeczytałam wszystkie twoje rozdziały i muszę powiedzieć, że pozytywnie mnie zaskoczyłaś. Kocham parting NaLu i GaLe, więc mam nadzieję że się pojawi Levy i Gajeel :)
    Z niecierpliwością czekam na kazanie obu dziewczyn (i na +18 rzecz jasna *.*)
    Buziaczki :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej! Miło wiedzieć, że jednak ktoś to czyta oprócz mojej kochanej Pa-chan (Yuna). Cieszę się, że komuś się jednak podoba mój blog. Mam kilka pomysłów jak wprowadzić GaLe, ale chyba tylko jeden będzie się nadawał. Na kazanie dziewczyn też mam pomysł, ale o +18 jeszcze nie myślałam ( mam nadzieję, że wpadnie mi do głowy jakiś fajny pomysł ;) ).
      Do usłyszenia w weekend.
      Ani-chan

      Usuń
  2. Już współczuję tym dzieciakom :D

    OdpowiedzUsuń