piątek, 18 stycznia 2013

Rozdział 2 - Opowieść Białych Kluczy i przyjazd do Magnoli

(Lucy)



- Już jesteśmy na miejscu, więc możesz mi wszystko opowiedzieć.
- Dobrze to zaczęło się jakieś dwa miesiące temu według czasu panującego w Gwiezdnym Świecie...
- To przecież z piętnaście lat! - wykrzyknęłam.
- Tak, wcześniej tylko jedna osoba mogła chociaż spróbować pomóc Hitomi.
- Hitomi - nie znałam nikogo o takim imieniu.
- To moje imię! - dziewczynka zerwała się z podłogi na której siedziała, a potem wskazała kotka leżącego na łóżku - a to jest Ayame.
- Jestem Lucy - przedstawiłam się.
- Dobrze, ale posłuchaj tego co mam do powiedzenie, bo to nie może czekać - powiedział Leo.
- Już nie będę ci przerywać - obiecałam i usiadłam wygodniej w fotelu.
- W dużym skrócie Hitomi jest Gwiezdną Smoczą Zabójczynią, a jej smoczyca oddała ją pod naszą opiekę. Wcześniej jednak zapieczętowała większość jej smoczej magii w Kryształowej Bramie, którą otworzyć może tylko mag gwiezdnej energii który na raz przywoła wszystkie Duchy Białych Kluczy. Na szczęście znaleźliśmy kogoś na tyle silnego, by mu się udało bez utraty życia.
- Kogo?
- Ciebie Lucy. Jednak musisz poznać ryzyko kontraktów z Duchami Białych Kluczy - Lew spojrzał mi prosto w oczy - jeżeli stwierdzisz że nie dasz rady zrozumiemy...
- Chce wiedzieć - czułam w sobie nową determinację - powiedz mi wszystko co wiesz.
- Duchy Białych Kluczy mają zdolność przebywania w świecie ludzie bez konsekwencji, ale od czasu do czasu muszą wrócić by się doładować jak każdy mieszkaniec Gwiezdnego Świata. Dodatkowo by zdobyć ich klucz musisz przetrwać test który robią każdemu śmiałkowi - skrzywił się lekko - niektóre są trudniejsze od innych... W bardzo dużym stopniu, bo mogą spowodować kalectwo, utratę magii, szaleństwo lub śmierć.
- Rozumiem. Ja je znaleźć? - mój głos był spokojny, ale tak naprawdę słowa Lwa przeraziły mnie.
- Gdy wyczują że ich szukasz same do ciebie przyjdą.
- Gdzie będzie wtedy Hitomi?
- Znajdziemy dla niej dom, którego potrzebuje...
- Mogę się nią zająć - przerwałam mu.
- Co?                             
- Skoro smoczyca oddała ją pod opiekę gwiezdnym duchom oznacza to że magia gwiezdnego smoczego zabójcy i magia gwiezdnej energii są ze sobą w jakiś sposób połączone. Ktoś musi pomóc jej w treningu tych umiejętności, więc jeżeli będzie chciała to mogę się nią zaopiekować.
- Hitomi, czy chcesz by Lucy się tobą zajęła? - Leo popatrzył na dziewczynkę.
- Tylko jeśli obieca, że mnie nie zostawi.
- Obiecuje - spojrzałam w fioletowe oczy dziecka i pogładziłam ją po długich złotych włosach.
- Dziękuje! - przytuliła się do mnie i zaczęła płakać.
- Muszę już iść Lucy, ale niedługo wrócę - Lew rozpłynął się w złotym świetle i zostałam sama z małym dzieckiem i jej kotkiem.
- Opowiesz mi coś o sobie? - spytałam łagodnie ciągłe łkające dziecko nie przestając głaskać jej po głowie.
- Jestem Hitomi i mam siedem lat - odpowiedziała cicho gdy wreszcie się uspokoiła - cztery dni po moich piątych urodzinach dom moich rodziców został napadnięty przez płatnych zabójców. Tylko ja i moja niania przeżyłyśmy, ale kilka dni potem ona też umarła od ran - dziewczyna mówiła spokojnie i zachowywała się doroślej niż można byłoby przypuszczać. - Jednak udało się jej donieść mnie do jaskini w której mieszkała jej znajoma o imieniu Hoshi. Na moje szczęście była to smoczyca lubiąca ludzi. Nauczyła mnie Magii Smoczych Zabójców, ale powiedziała, że może być moją starszą siostrą, bo na matką się nie nadaje. 7 lipca X777roku poprosiła Króla Gwiezdnych Duchów, by znalazł mi dobrych opiekunów, a potem zniknęła.
- Przykro mi - przytuliłam ją czując smutek wywołamy jej historią.
- Nie trzeba - pokręciła głową, a potem ziewnęła - ale chce mi się spać.
- Jasne - zaniosłam ją do łóżka i położyłam koło żółtej kotki.
- Popilnujesz mnie dopóki nie zasnę?
- Dobrze - położyłam się obok, ale słysząc jej głębokie i miarowe oddychanie też pozwoliłam na tą chwilę nieświadomości.
~~~*~~~*~~~*~~~

(Hitomi)


- Już nigdy nie wsiądę do pociągu! - gdy tylko wysiadłyśmy z tej maszyny tortur pociągnęłam moją opiekunkę do wyjścia.
- Spokojnie Hitomi! - magini zatrzymała ją. - Wiesz gdzie iść?
- No nie...
- Może najpierw zakupy? - zaproponowała dziewczyna.
- Tak! - jednocześnie krzyknęła razem z Ayame, która się niedawno obudziła.
- To chodźcie - pociągnęła nas w stronę najbliższego sklepu.
- Ayame, wychowała cię Hitomi tak?
- Tak! Znalazła moje jajko chwilę przed tym zanim się wyklułam. Po sześciu dniach zostałyśmy wysłane do Gwiezdnego świata
- Opowiedz o sobie - poprosiłam, gdy przeglądałyśmy letnie sukienki.
- Nazywam się Lucy Heartfilia, mam osiemnaście lat i jak wiesz jestem Magiem Gwiezdnej Energii. Gdy miałam siedemnaści przyłączyłam się do gildii Fairy Tail która stała się moim drugim domem.
- A jak znalazłaś się w tej gildii? Dlaczego nie zostałaś w domu? Jaka jest ta gildia? Masz tam przyjaciół? - zasypałyśmy brązowooką pytaniami.
- To może opowiem moją historię od samego początku?
- Tak! - krzyknęłyśmy z kotką.
Przeglądając ubrania i wybierając te które nam są potrzebne, słuchałyśmy historii naszej opiekunki. Nie miała łatwo na początku i chyba jej prawdziwe życie zaczęło się w mieście Hargeon 3 lipca x784 roku, gdy po raz pierwszy spotkała Ognistego Smoczego Zabójcę Natsu i niebieskiego exceeda Happiego. Wywnioskowałam, ale skupiłam się na opowieści i postanowiłam później na spokojnie to przemyśleć.
- ... więc wyruszyłam na misję podczas której spotkałam was - zakończyła w końcu wprowadzając nas do małego mieszkanka na ulicy Truskawkowej. Ciekawie rozejrzałam się po moim nowym domu, a nawet pierwszym prawdziwym od śmierci rodziców.


Nie było tam dużo miejsca, ale wystarczająco jak dla jednej osoby. Jeden pokój i łazienka to wszystkie pomieszczenia jakie były do dyspozycji. Meble też były te najpotrzebniejsze, ale było tutaj dużo osobistych rzeczy. Mój wzrok powędrował do zdjęć rozsypanych na biurku.
- To są Natsu i Happy? - wskazałam zdjęcie leżące na wierzchu.
- Tak - pomogła mi zdjąć kurtkę, a ja podeszłam popatrzeć na inne.
- To pewnie Erza - Ayame podleciała i wskazała te na którym była czerwonowłosa kobieta.
- Masz rację - brązowooka spojrzała na zdjęcie, potem zmieniła temat. - Chcecie zwiedzić Magnolię?
- Już dzisiaj? - Ayame aż zaświeciły się oczy.
- Tak ale najpierw musicie rozpakować swoje rzeczy.
- Hai! - krzyknęłyśmy z Ayame, a potem z małą pomocą Lucy-sensei zabrałyśmy się do roboty.

~~~~~~*~~~~~~*~~~~~~*~~~~~~*~~~~~~*~~~~~~*~~~~~~

Uff... Wreszcie udało mi się skończyć. Trochę to trwało ale jednak. Wiem, że jest strasznie nudny i brak opisów, ale nie umiem inaczej. Niedługo pojawi się trzeci rozdził więc czekajce cierpliwie.


 

2 komentarze: